Skąd ten przepis się wziął?
Oto kolejny przepis z książeczki o jakże wdzięcznym tytule "Z kuchennej półeczki. Czekolada" autorstwa Jacqueline Bellefontaine. Tym razem nie obyło się bez moich delikatnych modyfikacji, ale w końcu bez odrobiny herezji ten blog straciłby swój smaczek ;-)
Wracając jednak do przepisu. Patrząc na listę składników i sposób wykonania ma się wrażenie, że jest to jeden z tych łakoci, które robią się same. Jednak praktyka jest troszkę inna. Samo wyrobienie podstawowego ciasta nie powinno stworzyć problemów, szczególnie jeśli pod ręką ma się mikser, malakser, nie mówiąc już o robocie kuchennym. Schody, a w zasadzie schodki, zaczynają się w momencie, kiedy dodajemy roztopioną czekoladę. Z doświadczenia odradzam mieszanie ciasta z czekoladą w rękach. Jeśli natomiast użyjemy do tego łyżki i ciasto włożymy do miski, w której wcześniej topiliśmy czekoladę to mamy kryzys zażegnany. W dodatku ciasto niczym gąbka pozbiera całą czekoladę z naczynia - co pewnie jest wielkim minusem dla tych, którzy liczyli na wylizanie miski ;-)
Od naszego smakołyku dzieli nas jeszcze tylko jeden stopień: łączenie po przewrocie. Brzmi to trochę jak jakiś termin sportowy i w pewnym sensie jest to taka mała ekwilibrystyka. Nie mniej jednak krytycznym momentem nie jest sam przewrót, a łączenie dwóch kawałków ciasta po jego dokonaniu. Jest to o tyle istotny punkt programu, gdyż jeśli zrobicie to niedokładnie to przy wyjmowaniu upieczonych ciasteczek mogą one się złamać właśnie w miejscu łączenia. Nie ma to oczywiście żadnego znaczenia dla smaku, a być może ktoś w takie właśnie formie uzna je za o wiele bardzie odpowiednie do pałaszowania :)
Składniki:
- 175 g miękkiego masła
- 6 łyżek + 1 łyżeczka cukru pudru
- 1 łyżeczka esencji waniliowej
- 250 g mąki pszennej
- 30 g stopionej gorzkiej czekolady
- lekko ubite białko
Instrukcja:
Utrzeć w misce masło z 6 łyżkami cukru pudru na puszystą masę. Do masy dodać esencję waniliową i wymieszać. Następnie stopniowo dodawać mąkę, cały czas ucierając. Roztopić czekoladę i połączyć ją z 1 łyżeczką cukru pudru do uzyskania jednolitej konsystencji. Wyrobione ciasto podzielić na 2 części i do jednej z nich dodać roztopioną czekoladę (moja rada: najlepiej ciasto wymieszać w misce, w której roztapialiśmy czekoladę). Każdą z części zawinąć w folię spożywczą i schładzać w lodówce przez ok. 30 minut. Po schłodzeniu oba kawałki rozwałkować na prostokąty o tych samych wymiarach. W celu połączenia posmarować jeden z prostokątów lekko ubitym białkiem, a następnie przykryć drugim prostokątem. Jeżeli szerokość prostokąta jest większa niż pożądanych ciasteczek można podzielić ciasto wzdłuż na dwie lub więcej części i następnie połączyć je za pomocą białka stawiając jedną na drugiej, aż do uzyskania odpowiedniej szerokości. W celu uzyskania wzoru szachownicy należy teraz przekroić prostokąt wzdłuż, a następnie jedną z przekrojonych część obrócić o 180° (do góry nogami) i połączyć dokładnie oba kawałki za pomocą białka. Teraz wystarczy pokroić uzyskany w ten sposób blok na plasterki i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia - pamiętając o pozostawieniu miejsca, gdyż podczas pieczenia ciastka rosną. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180°C przez 10 minut. Po wyciągnięciu z piekarnika chwilę studzić na blasze, aż stwardnieją, a następnie ostrożnie (szczególnie kruche jest miejsce łączenia) przełożyć na kratkę do całkowitego wystygnięcia.
Coś dla miłośników szachów :)
OdpowiedzUsuń